Gościnna Gruzja

Gościnna Gruzja

Gruzja to uśmiech na twarzy, radość w duszy, ciepło w sercu oraz serdeczna gościnność. Takie nasuwają się skojarzenia, gdy myślami wracamy do podróży po tym kaukaskim kraju. Wybierając się w podróż do Gruzji nie mieliśmy żadnego planu, ani punktu zaczepienia. Dysponowaliśmy tylko biletami lotniczymi tanich linii lotniczych za 160 złotych na dwukierunkowy lot na trasie Katowice-Kutaisi i jednym kontaktem do zakochanego w swoim kraju Gruzina, który z perspektywy czasu okazał się przysłowiowym „strzałem w dziesiątkę”. Na lotnisku docelowym tuż po wylądowaniu czekał na nas uśmiechnięty Gruzin, który od razu nas zabrał na zwiedzanie najbliższej okolicy, w tym  malowniczego wąwozu Martvili oraz liczącej 11 km krasowej jaskini Kumistavi, zwanej Jaskinią Prometeusza. 

32

Wieczorem po dotarciu do gruzińskich domów z kwaterami dla gości czekała na nas gruzińska uczta, czyli supra oraz towarzystwo sympatycznych mieszkańców tego kraju, u których  mieszkaliśmy. Na stole znalazły się typowe dla tego kraju potrawy, które smakowały przepysznie. Chinkali (perożki), Chaczapuri (placki), Czurczele (orzechy zalane sokiem z winogron), Sulguni (zapiekany ser), Czmeruli (kurczak w sosie czosnkowym), pelamushi (galaretka/budyń o smaku winogronowym z orzechami). Do tego pomidory, chleb i sery.

Najciekawsze jednak okazało się obcowanie z domownikami, którzy nie omieszkali nas poczęstować winem własnego wyrobu i 70% samogonem, czyli „czaczą”. Przy stole przewodził mistrz ceremonii, Tamada, który wznosił toasty za Boga, pokój , miłość i przyjaźń polsko-gruzińską. Domownicy w trakcie ucztowania wyrażali wdzięczność nam Polakom, za to , że jako nieliczni poparliśmy ich w walce o niepodległość w wojnie z Rosją. Byliśmy mocno zaskoczeni, gdy w ich domach widzieliśmy zdjęcia pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich oraz polską flagę na ścianie.

Każdego dnia spotykaliśmy się z bardzo miłymi gestami i dowodami sympatii dla Gruzinów.  I tak,  będąc na degustacji wina, połączonej z rozkoszowaniem się smakami gruzińskiej kuchni, nie zabrakło w winnicy   polskich  flag,  które  były elementem ich stałego wystroju.   W każdym zakątku Gruzji witano nas,  jak prawdziwych przyjaciół,  a  musimy  Wam przekazać,  że  raczej rzadko  w  podróżach spotykamy się  z  takim dobrym nastawieniem obcokrajowców  do  narodu polskiego. Ta bijąca od Gruzinów serdeczność jeszcze bardziej potęgowała w nas chęć jechania dalej w głąb tego kraju oraz zwiedzania jego wspaniałych zabytków i nieokiełznanej pięknej przyrody.

Kazbek, David Gareja, Vardzi to tylko niektóre  miejsca, czarujące swoim urokiem nasze oczy i serca, a przyjazne nastawienie Gruzinów sprawiło, ze czuliśmy się w ich ojczyźnie, jak u siebie w domu.  W katedrze Svetitshoveli w mieście Mchceta, około 20 km od Tibilisi spotkaliśmy w bramie wiekową Gruzinkę, która słysząc rozmowę w języku polskim zatrzymała nas, by oświadczyć, że „Bogu dziękuje, za to że przyjechaliśmy do jej kraju,  po czym dodała że będzie się o nas modliła”. 

Będąc w  Gruzji nie mogliśmy pominąć pięknej stolicy tego kraju, Tibilisi. To miasto, którego nie powstydziłby się żaden kraj zachodniej Europy. Tętniąca życiem aglomeracja, pełna ludzi z otwartymi na świat umysłami i bogatą historią. Nad miastem góruje 20-sto metrowa postać Matki Gruzji dzierżącej w jednej dłoni puchar z winem dla przyjaciół Gruzji, a w drugiej miecz przeznaczony dla wrogów.

Gruzja to kraj, do którego już chcielibyśmy wrócić. Czuliśmy się w nim, jak w domu. Serdeczność Gruzinów nas urzekła i sprawiła, że chcemy kosztować garściami tą malowniczą krainę i przyjazną społeczność. Nowe połaczenia lotnicze z Polski do Kutaisi, czy Tibilisi i niespełna trzy godziny lotu zachęcają do powrotu do tej gościnnej krainy wina i dobrych ludzi.